W sieci pojawiła się informacja o śmierci australijskiej nastolatki, która wypiła kilka drinków ze spirytusem rektyfikowanym firmy Polmos. Ten napitek jest zakazany w Australii, ale niektóre sklepy miały go jeszcze w ofercie w cenie 60 dolarów. Powodem wycofania spirytusu w Australii było to, że według rządu nikt nie potrzebuje aż tak mocnego alkoholu.
Według rodziny, nastolatka odliczała godziny, do dnia 18 urodzin, kiedy będzie mogła się legalnie napić, jednak nie doczekała tej daty i spożyła alkohol dwa tygodnie wcześniej.
Według australijskiej prasy, tej sytuacji winni są nie koledzy dziewczyny, którzy robili jej mocne drinki, ani nawet nie ona sama (nikt jej na pewno nie zmuszał do picia), tylko producent spirytusu, który zrobił … zbyt mocny produkt.
Wnioski same cisną się na usta – alkohol jest dla ludzi mądrych, którzy wiedzą, ile mogą wypić. Nawet w Polsce nie robi się drinków ze spirytusem…
Pewnie zaszkodziła jej zakąska
Nie była tak wprawiona w boju jak nasi polscy menele, którym zdarza się pić denaturat przesączany przez bułkę.
Widocznie rodzice nie uświadomili jej, że są różne rozcieńczenia spirytusu.
Nawet redaktorzy piszą, że ona się napiła wódki, a pod takimi artykułami Polacy piszą, że nawet my nie pijemy czystego spirytusu