Dlaczego opieram się modzie na smart

Ostatnio pomyślałem sobie, że żyjemy obecnie w najlepszych możliwych czasach. Bezrobocie jest bardzo niskie, jedzenie – dość tanie (chociaż drożeje), każda w miarę ogarnięta osoba może żyć na własnych zasadach. Jeszcze 20 lat temu nie było to normą. Zauważ jednak jedną rzecz – jak mało potrzeba, aby wprowadzić całkowity zamęt w naszym życiu. Jakiś rok temu w wynajmowanym mieszkaniu miałem awarię wody, która trwała około jeden dzień. Wtedy dopiero przypomniałem sobie, jak komfortowa jest nasza codzienność, jak bardzo ułatwiają życie taki rzeczy do których przywykliśmy, jak woda w kranie i działająca spłuczka w toalecie. Podobno najgorszą rzeczą jaka może się obecnie wydarzyć jest awaria internetu, co pokazuje nam, jak bardzo jesteśmy uzależnieni od bycia online.


Pamiętam jak jakieś 10 lat temu zaczynałem życie zawodowe i mieszkałem przez półtora roku w Zamościu. Kilka miesięcy tego czasu nie miałem nawet komputera, a cały ten czas nie korzystałem z sieci. Wydaje mi się, że czułem się wtedy znacznie lepiej niż obecnie, gdy internet jest rozpowszechniony i na każdym kroku “ułatwia nam życie”. 3 lata temu byłem na projekcie za granicą i wtedy też miałem bardzo ograniczony dostęp do sieci. Ten okres był chyba najbardziej produktywny pod względem nauki. Podobną efektywność uczenia się miałem chyba tylko w liceum, kiedy nie miałem nawet komputera. Tak moi drodzy – komputery, komórki i inny sprzęt podłączony do sieci psuje naszą zdolność do skupienia.

Pomału przechodzimy do clue tego wpisu. Rok temu kupowałem mieszkanie, w standardzie którego jest pakiet smart dom. Sprzedawca tłumaczył mi jak bardzo ułatwia to życie, ponieważ można na przykład wyłączyć światło za pomocą komórki, zamiast wstawać z łóżka. Pomyślałem sobie wtedy o jednym – jak bardzo potrafią być awaryjne tego typu systemy. Na popularnym portalu aukcyjnym pojawia się mnóstwo nowych zestawów smart dom, które ludzie wyprzedają dlatego, że ich nie chcą.

Czy funkcje smart mogą utrudniać nam życie

Moim zdaniem – są one głównym czynnikiem który je utrudnia. Weźmy na przykład zwykłą żarówkę i porównajmy ją ze smart żarówką. Zwykła żarówka świeci dopóki się nie wypali. Żeby zapalić smart żarówkę, trzeba podłączyć ją do internetu, wsadzić w specjalną, droższą oprawkę smart oraz zainstalować na telefonie aplikację do zarządzania tym wszystkim. W domu jest mnóstwo wystarczająco mądrych urządzeń, które ułatwiają nam życie. Weźmy taki termostat – nastawiamy go na jakąś temperaturę i następnie cieszymy się z komfortu termicznego. Zepsuć może się najwyżej blaszka z bimetalu. Gdy mamy termostat smart jest podobnie jak przy żarówce, potencjalnych punktów awarii jest mnóstwo.

Teraz wracamy do tezy z początku wpisu – akcesoria smart, które wymagają do działania internetu, aktualizacji i aplikacji mogą łatwo sprawić że nasze życie stanie się mniej komfortowe niż było bez nich. Wyobraź sobie, że aplikacja się psuje i ustawia termostat na 30 stopni lub żarówka smart nie łączy się z aplikacją i nie masz w domu światła. Te negatywne scenariusze nie biorę sobie z kosmosu tylko z opinii osób korzystających z systemów smart.

Dlaczego nie chcę smartzegarka

Kilka razy we wpisach na tym blogu podkreślałem że wykazuje dość niezdrowe zainteresowanie zegarkami. Smartzegarki mogą być pomocne? – przyjrzyjmy się funkcjom jakie ma Apple Watch:

  • pomiar tlenu we krwi
  • ekg
  • powiadomienie o arytmii
  • powiadomienie o zbyt niskim tętnie
  • śledzenie czasu snu

Jako osoba z poważną wadą serca zastanawiam się – po co to wszystko, skoro kardiolog w takim przypadku jak mój uważa za konieczne wykonywanie podobnych badań raz na 2 lata (Holter).

A może taki zegarek pomoże mi w częstszym uprawianiu sportu? Nie sądzę, ponieważ jest to kolejna rzecz o której trzeba pamiętać zanim pójdziemy na trening. Dziwi mnie obecny hype na akcesoria treningowe, ponieważ znacznie łatwiej jest po prostu założyć na nadgarstek jakieś sportowe Casio i wykonać kilka kółek wokół jakiegoś obiektu, mierząc interwały lub całościowy wynik. No ale wtedy nie możemy pochwalić się wynikiem przed znajomymi.

Aha, smartzegarek to kolejna rzecz którą trzeba konfigurować, ładować, podłączać do sieci, szukać na forach informacji dlaczego coś w nim nie działa.

 Pomijam fakt, że smartzegarki są zaprojektowane tak, aby kupować nowe co roku. Albo ten, że Apple Watch “wynalazł pasek na nowo” i nie pasują do niego normalne tanie paski od zegarków. Albo ten, że większość wersji jest wykonana z aluminium, czyli metalu który prawie nie pojawia się w normalnych zegarkach, ponieważ lekkie zegarki są robione z tytanu. Tytanowy Apple watch jest przedstawiany przez firmę jako niezwykła opcja premium, tymczasem inni producenci (Lorus, Casio) są w stanie zrobić zegarek z tytanu za 300 pln.

Aha, wybór droższej wersji ze stali też nie ma sensu, ponieważ zegarek i tak trzeba wymienić co około dwa lata. Zwykłe zegarki mają tutaj gigantyczną przewagę, ponieważ … nie są smart. Zwykły zegarek w cenie zegarka Apple będzie nam służył aż się znudzi, a wtedy możemy go sprzedać. Apple Watch po 3 latach jest tylko elektrośmieciem.

Kluczowym czynnikiem który decyduje u mnie o tym, że nigdy nie będę miał smartzegarka jest to, że to kolejny badziew przez który trudniej skupić się na pracy.

Napisz w komentarzu co sądzisz o postępującej smart rewolucji.