Coś na gardło bym chciała

Czytałem wczoraj bloga kierowniczki apteki. W odpowiedzi na własne pytanie, jakie tabletki wybrać na gardło, zaczęła wymieniać
czytelnikom składy i objaśniać, w jaki sposób działa każdy
składnik. Na koniec stwierdziła, że wszystko to trucizna i
najlepiej to nie chorować. Gdybym był jej pacjentem, poprosiłbym za pierwszy stół kogoś z większym doświadczeniem… marketingowym.
Poniżej pokazuję kilka tabletek na gardło, które pomagają.

Bierzemy je dlatego, bo pomagają i można ich szybko użyć. Jeśli chorujesz od czasu do czasu, to wspomaganie za ich pomocą to nic złego.

Kiedyś polecałem Orofar
Max, ale znajomi mówili, że ten supersilny preparat nie pomaga. Co
prawda, będzie on znieczulał gardło, ale gdy jest ono po prostu
suche, lepiej wybrać coś słabszego. Septolete jest dla mnie
przereklamowane, podobnie jak Sebidin, Neo-Angin i Cholinex. Kiedyś
chwaliłem sobie tabletki Tantum Verde.
Moim ulubionym preparatem na gardło jest
Pichtosept. Sprawdza się wtedy, gdy musisz dużo mówić (pracując
za ladą mówi się non stop przez 8 godzin) i masz podrażnioną
krtań. Smakuje jak szyszka, można się przyzwyczaić. Staram się
go brać jak najrzadziej, bo zawiera mnóstwo cukru. Uwaga na cukrzycę.
Poniżej przedstawiam świetna reklamę – takie własnie powinni puszczać w radio, albo w telewizji, zamiast reklam Aflofarmu. 

Niezłe, ale małe, są tabletki Isla. Taka
tabletka szybko się kończy i zaraz trzeba brać następną. Nie są ekonomiczne. 
Na chrypkę pomoże ci każdy słodki
cukierek, gdyż wytworzy na błonach śluzowych powlekającą
warstwę. To samo tyczy się miodu i syropów owocowych. 
Tyle o tabletkach na gardło, które bardzo dobrze
się sprawdzają. W następnym wpisie trochę powiem o tym, jakie preparaty ziołowe będą dobre na gardło. Będziemy mieli więcej roboty, ale preparaty będą zdrowsze. 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...