Kontrowersje na temat alternatywnej „terapii przeciwnowotworowej” – czyli o pestkach moreli gorzkiej

Jak ktoś kiedyś powiedział –
całkowity brak wiedzy nie jest szkodliwy tak jak jej niewielka ilość. Ta prawda sprawdza się także w przypadku leczenia metodami
naturalnymi, metodą, która wydaje się po oględnym przyjrzeniu się
bardzo kontrowersyjna. Chodzi mianowicie o leczenie z użyciem pestek
moreli gorzkiej, wokół których narasta coraz większa liczba
mitów. Formułując opinie o preparatach które mogą mieć na nas szkodliwe działanie, nie opierajmy się jedynie na artykułach znalezionych gdzieś w sieci – zdrowy rozsądek przydaje się także. 

Cudowny lek czy trucizna

Z jednej strony jawi się nam teoria
spiskowa o tym że „koncerny farmaceutyczne” nie chcą wprowadzić
do obrotu cudownego leku na raka (czyli witaminy B17 zawartej w
pestkach) z uwagi na możliwość utraty zarobków z bardzo drogich
preparatów, dostępnych obecnie w sprzedaży. Z drugiej strony
natomiast przeraża nas zawartość kwasu pruskiego w pestkach. Jak
to zwykle bywa, najwięcej do powiedzenia w obu tych kwestiach mają
osoby, które posiadają niewiele wiedzy. Koncerny farmaceutyczne oraz naukowcy zachowują powściągliwe milczenie. 

Trujące, ale zdrowe.

Pestki niemal wszystkich owoców
zawierają pewną jednostkę cyjanku, która po spożyciu uwalnia się
do organizmu, jednak tylko za pośrednictwem enzymu o nazwie
betaglukozydaza. Według źródeł, zawartość tego enzymu w
organizmie jest zbyt mała, by można było się zatruć pestkami, a
zwiększa się ona w pobliżu guza nowotworowego. Czy wpływa na guza
nowotworowego? Moim zdaniem szanse na uzdrowienie z pomocą pestek są
bardzo niewielkie. Amigdalina rozkłada się do trujących
metabolitów i nie ma pewności, że nie trafiają one do krwiobiegu,
zatruwając i tak schorowany organizm. Z badań wynika iż właśnie tak się dzieje. 

Dlaczego nikt nie chce Nobla?

Wynalezienie leku na raka jest ogromnym
wyzwaniem – dotychczasowa terapia, którą stosują lekarze, jest
obciążająca dla organizmu i rzadko kiedy daje szanse na pełne
wyzdrowienie. Nic zatem dziwnego, iż ludzie szukają szansy ucieczki
od chemioterapii czy naświetlań – łapiąc się takich preparatów
jak pestki moreli gorzkiej. Nie o tym jednak miała być mowa. Możemy
zastanowić się, dlaczego nikt nie chce przeprowadzić badań nad
pestkami moreli i wprowadzić je na rynek? Jestem przekonany, że
odkrycie leku na nowotwory – a tak pestki moreli gorzkiej się
opisuje w „alternatywnej medycynie”, dałoby niemal pewna nagrodę
Nobla z dziedziny medycyny, oraz wieczną chwałę i wdzięczność
milionów ludzi. 

Nauka mówi nie…

Odpowiedź jest prosta – medycyna nie
jest zainteresowana preparatami, które nie działają. Logicznie
rzecz ujmując – gdyby amigdalina działała, byłaby dostępna
legalnie w aptekach na całym świecie – tak jak penicylina. Z
uwagi na to, że jedynym jej działaniem jest podtruwanie pacjenta,
jest dostępna legalnie w Meksyku. Pomimo badań prowadzonych przez
dr Ernsta Krebsa amigdalina nie została dopuszczona do obrotu
zarówno przez AMA w Stanach Zjednoczonych, jak i nigdzie indziej
poza Meksykiem. Na niewiedzy ludzi oraz na nadziei na wyleczenie żeruje tysiące firm, które wypuszczają na rynek zarówno paczkowane pestki moreli, jak i suplementy zawierające witaminę B17. Jak na razie tabletki nie są dostępne w Polsce, ale zainteresowanie jest ogromne. 

Podsumowanie

W sieci można znaleźć tysiące
artykułów w różnych językach o tym jak wyleczono raka za pomocą
pestek moreli gorzkiej. Brakuje jednak zarówno rzetelnych badań,
jak i udokumentowanych przypadków wyleczenia. Najbardziej zdumiewa
mnie ignorancja osób wypowiadających się (bez jakiejkolwiek
wiedzy), o leczeniu tym „preparatem”. 
Polacy mają tendencję do
zupełnego ignorowania chociażby zdrowego rozsądku (na pewno babcia
mówiła ci, żebyś wyrzucał ogryzek z jabłka, a nie zjadał go,
bo będzie cię bolał brzuch), jak i do formowania własnych teorii. 
Wiele razy słyszałem zapewnienia, iż organizm się „przyzwyczai”
do niewielkiej dawki pestek i pacjent przejdzie na większą ilość
dziennie. Teoria jest słuszna – im więcej organizm będzie
przyjmował pestek, tym enzym służący do uwalniania cyjanku będzie
działał skuteczniej. Wtedy będziemy się szybciej zatruwali.