Kilka lat temu w Polsce zapanowała moda na fast-foody. Pojawienie
się w mieście Mc Donaldsa było wydarzeniem, a centralnym punktem
wycieczek szkolnych, była wizyta w KFC lub innej sieciówce. Czasy
się zmieniają, a bary szybkiej obsługi przestały być czymś
nowym. Można powiedzieć, że stały się one symbolem złego
jedzenia, a w ich miejsce pojawiła się nowa moda – slow food,
czyli bary oferujące podobno jedzenie lepszej jakości, kosztem
wyższej ceny i dłuższego czasu oczekiwania.
się w mieście Mc Donaldsa było wydarzeniem, a centralnym punktem
wycieczek szkolnych, była wizyta w KFC lub innej sieciówce. Czasy
się zmieniają, a bary szybkiej obsługi przestały być czymś
nowym. Można powiedzieć, że stały się one symbolem złego
jedzenia, a w ich miejsce pojawiła się nowa moda – slow food,
czyli bary oferujące podobno jedzenie lepszej jakości, kosztem
wyższej ceny i dłuższego czasu oczekiwania.
Moim zdaniem, jedne i drugie bary mają do zaoferowania to samo –
nadmiar kalorii, ogromne porcje i proporcję makroskładników, która
nie prowadzi do niczego dobrego. W tym tekście będzie trochę
narzekania w podpunktach – oto kilka powodów, dla których unikam
slow/fast-foodów.
nadmiar kalorii, ogromne porcje i proporcję makroskładników, która
nie prowadzi do niczego dobrego. W tym tekście będzie trochę
narzekania w podpunktach – oto kilka powodów, dla których unikam
slow/fast-foodów.
1 – Nadmiar kalorii
Praca
siedząca, jaką wykonuje większość z nas, wiąże się z małym
zapotrzebowaniem na kalorie, dlatego nie ma potrzeby, jedzenia
posiłków, które mają powyżej 1000 kalorii i jeszcze udają
zdrowe jedzenie. Tutaj najgorszym wyborem są … slow foody,
ponieważ oferują one gigantyczne porcje jedzenia. Big Mac ze swoimi
500 kaloriami, wygląda przy fast-foodowych potworach, jak przekąska
dla dziecka. Nie daj sobie wmówić, że hamburger z grilla z ogromną
bułą z modnego slow-fooda, będzie zdrowszy od malutkiego
cheesburgera. Wydaje mi się, że firmy oferujące potrawy na
mieście, stawiają przede wszystkim na duże porcje, by klient nie
powiedział, że dużo zapłacił i się nie najadł, oraz by ładnie
wyglądały na zdjęciu.
siedząca, jaką wykonuje większość z nas, wiąże się z małym
zapotrzebowaniem na kalorie, dlatego nie ma potrzeby, jedzenia
posiłków, które mają powyżej 1000 kalorii i jeszcze udają
zdrowe jedzenie. Tutaj najgorszym wyborem są … slow foody,
ponieważ oferują one gigantyczne porcje jedzenia. Big Mac ze swoimi
500 kaloriami, wygląda przy fast-foodowych potworach, jak przekąska
dla dziecka. Nie daj sobie wmówić, że hamburger z grilla z ogromną
bułą z modnego slow-fooda, będzie zdrowszy od malutkiego
cheesburgera. Wydaje mi się, że firmy oferujące potrawy na
mieście, stawiają przede wszystkim na duże porcje, by klient nie
powiedział, że dużo zapłacił i się nie najadł, oraz by ładnie
wyglądały na zdjęciu.
2 – Smak
O gustach się nie dyskutuje, jednak warto o tym wspomnieć. Jedzenie
z dużych, sieciowych fast-foodow, nigdy nie będzie tak smaczne jak
domowe lub przygotowywane w barze o dłuższym czasie oczekiwania.
Przygotowywanie tam jedzenia nie przypomina babcinego lepienia
pierogów pełnego miłości – łatwiej porównamy je raczej do
pracy na taśmie w fabryce.
z dużych, sieciowych fast-foodow, nigdy nie będzie tak smaczne jak
domowe lub przygotowywane w barze o dłuższym czasie oczekiwania.
Przygotowywanie tam jedzenia nie przypomina babcinego lepienia
pierogów pełnego miłości – łatwiej porównamy je raczej do
pracy na taśmie w fabryce.
Potrawy w slow-foodach są smaczniejsze, ale zwykle kosztem dużej
ilości tłuszczu i cukru, który wchodzi w skład sosów, dodatków
i mięsa. Mimo tego, że jest smacznie, wrażliwa osoba wykryje, że
dzieje się to kosztem końskich dawek glutaminianu sodu i soli.
ilości tłuszczu i cukru, który wchodzi w skład sosów, dodatków
i mięsa. Mimo tego, że jest smacznie, wrażliwa osoba wykryje, że
dzieje się to kosztem końskich dawek glutaminianu sodu i soli.
3 – Moda i ego
Jedzenie w biegu stało się częścią życia niektórych osób.
Czasem staramy się przez to pokazać, jacy jesteśmy zapracowani, a
czasem, zależy nam na pompowaniu swojego ego. Zupełnym szaleństwem
jest to, że ludzie chodzą do barów i restauracji po to, by
nagrywać wideorecenzje albo fotografować jedzenie i wrzucać je na
portale internetowe.
Czasem staramy się przez to pokazać, jacy jesteśmy zapracowani, a
czasem, zależy nam na pompowaniu swojego ego. Zupełnym szaleństwem
jest to, że ludzie chodzą do barów i restauracji po to, by
nagrywać wideorecenzje albo fotografować jedzenie i wrzucać je na
portale internetowe.
Czy świat oszalał? Wydaje mi się, że ludzkość w krajach
rozwiniętych weszła w dziwny etap rozwoju – jemy nie po to, aby
jeść i zaspokajać głód, ale po to, by chwalić się tym i
imponować innym osobom.
rozwiniętych weszła w dziwny etap rozwoju – jemy nie po to, aby
jeść i zaspokajać głód, ale po to, by chwalić się tym i
imponować innym osobom.
4 – Korporacje
Korporacje nie wnoszą nic dobrego do naszego życia – wypierają z
rynku małe firmy i tworzą miejsca „mcdonald pracy”, na których
trudno jest o awans czy ciekawe zadania. Nie kupuję w fast-foodach,
ponieważ szkoda mi jest ludzi, którzy muszą cały dzień wykonywać
te same, powtarzalne czynności, jak proponowanie frytek czy
uśmiechanie się według procedury.
rynku małe firmy i tworzą miejsca „mcdonald pracy”, na których
trudno jest o awans czy ciekawe zadania. Nie kupuję w fast-foodach,
ponieważ szkoda mi jest ludzi, którzy muszą cały dzień wykonywać
te same, powtarzalne czynności, jak proponowanie frytek czy
uśmiechanie się według procedury.
W zwykłych lokalach sytuacja wygląda lepiej, chociaż także
zdarzają się takie problemy, jak opóźniające się wypłaty
wynagrodzenia, przymusowe nadgodziny czy denerwujący szef.
zdarzają się takie problemy, jak opóźniające się wypłaty
wynagrodzenia, przymusowe nadgodziny czy denerwujący szef.
Oczywiście, nikt nie trzyma ludzi w takich firmach na siłę, jednak
i tak, wolę kupić produkty w sklepie osiedlowym, gdzie pracuje
znajoma „pani Marysia” i przygotować z nich jedzenie samemu.
i tak, wolę kupić produkty w sklepie osiedlowym, gdzie pracuje
znajoma „pani Marysia” i przygotować z nich jedzenie samemu.
5 – Problemy żołądkowe
Moja koleżanka Oliwia, co kilka tygodni zamawiała różka z
dodatkami, po którym zawsze miała problemy jelitowe. Mimo to, nie
potrafiła go sobie odmówić i nadal narażała swoje zdrowie.
Ogromne porcje jedzenia, zbyt dużo tłustych dodatków i jedzenie w
pośpiechu, często odbija się negatywnie na naszym zdrowiu. W
Lublinie znam kilka miejsc, w których jedzenie na 100% skończy się
zmarnowanym dniem, mdłościami i bólem brzucha. Przejadanie się,
prowadzi także do zmniejszenia wydajności w pracy i senności, co
jest wywołane wahaniami poziomu cukru we krwi. Niepokoi mnie też
to, że w pozornie zdrowych slow-foodach, nie serwuje się sałatek
ani innych alternatyw dla 300 gramowych burgerów.
dodatkami, po którym zawsze miała problemy jelitowe. Mimo to, nie
potrafiła go sobie odmówić i nadal narażała swoje zdrowie.
Ogromne porcje jedzenia, zbyt dużo tłustych dodatków i jedzenie w
pośpiechu, często odbija się negatywnie na naszym zdrowiu. W
Lublinie znam kilka miejsc, w których jedzenie na 100% skończy się
zmarnowanym dniem, mdłościami i bólem brzucha. Przejadanie się,
prowadzi także do zmniejszenia wydajności w pracy i senności, co
jest wywołane wahaniami poziomu cukru we krwi. Niepokoi mnie też
to, że w pozornie zdrowych slow-foodach, nie serwuje się sałatek
ani innych alternatyw dla 300 gramowych burgerów.
6 – Pieniądze
Staram się, by moim mottem życiowym był minimalizm (nie mylić ze
skąpstwem) i wydaje mi się że jest coś nie w porządku z tym, by
wydawać na jeden posiłek tyle, co przeciętna biedna rodzina na dwa
dni. Niezależnie od tego, ile zarabiamy, rozrzutne wydawanie
pieniędzy, nie jest niczym dobrym.
skąpstwem) i wydaje mi się że jest coś nie w porządku z tym, by
wydawać na jeden posiłek tyle, co przeciętna biedna rodzina na dwa
dni. Niezależnie od tego, ile zarabiamy, rozrzutne wydawanie
pieniędzy, nie jest niczym dobrym.
Pamiętajmy o tym, że wiele słynnych, bogatych osób, było znanych
także z oszczędności i unikania zbytków, także jeśli chodzi o
jedzenie.
także z oszczędności i unikania zbytków, także jeśli chodzi o
jedzenie.
7 – Fast-foody nie mają nic wspólnego z kuchnią, którą naśladują
Mody zmieniają się co kilka miesięcy – kiedyś na topie było
sushi, dzisiaj jest to kuchnia gruzińska czy marokańska. Dobrym
przykładem tego, że kuchnie narodowe nie mają nic wspólnego z
jedzeniem serwowanym za granicą, jest pizza. Była ona jedzeniem dla
biednych robotników pracujących na roli i zawierała bardzo mało
dodatków. Dzisiejsza pizza opływa w tłuszcz, ser, mięso i inne
dodatki. To tak, jakby ktoś w Anglii sprzedawał pierogi z
nadzieniem z sera żółtego i szynki i zapiekał je pod pierzynka, a
następnie sprzedawał je jak tradycyjne, ruskie pierogi z Polski.
sushi, dzisiaj jest to kuchnia gruzińska czy marokańska. Dobrym
przykładem tego, że kuchnie narodowe nie mają nic wspólnego z
jedzeniem serwowanym za granicą, jest pizza. Była ona jedzeniem dla
biednych robotników pracujących na roli i zawierała bardzo mało
dodatków. Dzisiejsza pizza opływa w tłuszcz, ser, mięso i inne
dodatki. To tak, jakby ktoś w Anglii sprzedawał pierogi z
nadzieniem z sera żółtego i szynki i zapiekał je pod pierzynka, a
następnie sprzedawał je jak tradycyjne, ruskie pierogi z Polski.
Podsumowanie
Każdego dnia podejmujemy decyzje, które mają ważne znaczenie dla
zdrowia. Ciągłe jedzenie mało wartościowych produktów, które
zawierają zbyt dużo kalorii, z czasem przełoży się na różne
problemy zdrowotne, takie, jak otyłość, zagrożenie cukrzycą czy
zwiększone ryzyko zawału. Z tego powodu, warto mieć świadomość
tego co jemy i podejmować jak najlepsze wybory.
zdrowia. Ciągłe jedzenie mało wartościowych produktów, które
zawierają zbyt dużo kalorii, z czasem przełoży się na różne
problemy zdrowotne, takie, jak otyłość, zagrożenie cukrzycą czy
zwiększone ryzyko zawału. Z tego powodu, warto mieć świadomość
tego co jemy i podejmować jak najlepsze wybory.