Uniwersalny lek na nowotwory? Nie ma tak łatwo

Czy istnieje uniwersalny lek na
wszystkie choroby nowotworowe? Niestety, nie ma tak łatwo. W Internecie (i nie
tylko) krąży mnóstwo teorii spiskowych, dotyczących firm farmaceutycznych i ich
skrzętnie ukrywanego leku na wszelkie nowotwory, który nie może ujrzeć światła
dziennego, bo sprzedawanie leków do chemioterapii bardziej im się opłaca. Czy
są one prawdziwe?
Nie mogę powiedzieć z całą pewnością, że nie, ale
najprawdopodobniej nie. O przyczynach i potwierdzonych naukowo sposobach
zapobiegania nowotworom możecie przeczytać tutaj. W tym artykule natomiast
chcę skupić się na tym, że choroby nowotworowe nie są zero-jedynkowe.
Nowotwór może być złośliwy i
łagodny. Przyczynami tych chorób są mutacje. Mogą one dotyczyć różnych komórek
naszego ciała. A zależnie od komórki, inna będzie jej specyfika – budowa,
metabolizm. Na przykład komórki wątroby – hepatocyty – jako że muszą cały czas
neutralizować toksyny, ich metabolizm jest szybki. Regeneracja wątroby także –
z tego właśnie słynie ten organ. Stąd też, jak pokazuje przykład, nowotwory
jednych tkanek mogą być groźniejsze od innych. I tutaj powinno już Wam
zaświtać, że nie ma tak, że jedna substancja wyleczy uniwersalnie ze wszystkich
chorób nowotworowych. Bo przecież jedna populacja zmutowanych tkanek będzie się
namnażać szybciej, inna wolniej. Jedna będzie pobierać takie substancje, a
kolejna inne substancje. Do jednej łatwiej będzie dotrzeć lekom, do drugiej
trudniej. Jedna populacja będzie bardziej podatna na apoptozę (programowaną
śmierć), inna mniej.
Szczególną uwagę należy zwrócić
na układ nerwowy. Jak wiadomo, w reakcjach odpornościowych, w tym w obronie
przed komórkami nowotworowymi udział biorą komórki układu immunologicznego.
Dotrą one niemal wszędzie. Na nasze szczęście i nieszczęście, układ nerwowy
jest ściśle izolowany. Bariera między ów układem, a krwią jest bardzo trudno
przepuszczalna (co też ma swoje uzasadnienie – w ten sposób ograniczony zostaje
dostęp do mózgu dla patogenów czy substancji toksycznych). Komórkom układu
immunologicznego (limfocyty, makrofagi, komórki dendrytyczne, komórki
plazmatyczne, komórki tuczne) wstęp do układu nerwowego jest wzbroniony. Stąd,
by jakoś się chronić przed stanami patologicznymi, organizmy na drodze ewolucji
wykształciły specyficzne komórki odpornościowe układu nerwowego, nazywane
mikroglejem. Układ nerwowy poza nimi, składa się też z makrogleju,
oligodendrogleju i właściwych komórek nerwowych, przewodzących impulsy. Jak to
wszystko się ma do nowotworów? W układzie nerwowym może zaistnieć specyfika
walki z komórkami nowotworowymi.
Jak brak zero-jedynkowości przy
chorobach nowotworowych ma się do odżywiania? Można to zobrazować na prostych
przykładach. Jednym z nich jest soja, a właściwie spożywanie soi. Zawiera ona
(podobnie jak inne strączkowe) inhibitory trypsyny – blokery hamujące działanie
tego enzymu. Trypsyna trawi białka. Trzustka przy regularnym spożyciu soi
produkować będzie więcej trypsyny, czyli będzie nadmiernie stymulowana, a to
prowadzić może do jej nowotworu. Z drugiej jednak strony soja bogata jest w izoflawony
– fitoestrogeny o działaniu przeciwnowotworowym w stosunku do piersi, prostaty,
jąder czy jelit. Zobaczcie – jeden produkt, a jak różne może wywoływać efekty. Izoflawony
należą do grupy flawonoidów, a te – na pewno słyszeliście – są bardzo zdrowe.
Mają korzystne działanie na procesy krwiotwórcze, na pamięć, na układ
krwionośny, neutralizują wolne rodniki, zachowują prewencję przeciwko
nowotworom. Ale cóż, każdy kij ma dwa końce. Dowody wskazują na to, że
flawonoidy mogą także, w skrajnych przypadkach, u młodych organizmów powodować
białaczki. I znów mamy dwojakie działanie – z jednej strony przeciwnowotworowe,
z drugiej mogące przyczynić się do rozwoju nowotworu.
Jakie można wyciągnąć z tego
wnioski? Oczywiste i podane już na początku artykułu. Nowotwory to nie są
choroby zero-jedynkowe. Każdy nowotwór różni się, zależnie od rodzaju mutacji,
zależnie od miejsca występowania, stąd niestety ciężko o uniwersalny lek na
każdą chorobę nowotworową.
Autorem tekstu jest właściciel
bloga: http://polowanie-na-zdrowie.blogspot.com/