Sposoby na mycie zębów bez pasty. Niektóre z nich was zaskoczą

Wśród ludzi zapanowała nowa panika – zaczęli na gwałt kupować pasty do zębów bez fluoru. Nie wiem,
czy fluor zabija (piję w końcu fluorowaną wodę), czy też
wzmacnia szkliwo, ale sprzedaż past „naturalnych” wzrasta, a
wszelkie koljety czy blendamedy są postrzegane jak trucizna. Co by
powiedzieli na to twórcy jednej z pierwszych past – pepsodentu,
który był promowany przez Unilever jako ratunek dla ludzi
uwielbiających słodycze. Uczulenie na fluor – wszechobecne. Oto najlepsze metody na mycie zębów bez fluoru:

Mam kilka teorii na temat psucia się zębów. Po
pierwsze, ewolucja nie przystosowała zębów człowieka do długości
jego życia. Ludzie pierwotni nie żyli tak długo, jak współcześni
i dlatego nie musieli się przez dziesięciolecia zmagać z bolącymi
zębami. Ponoć na zębach neandertalczyków znaleziono ślady po
wykałaczkach, co musi świadczyć o wyjątkowo intensywnym
używaniu.
Nieodłączny atrybut neandertalczyka
Drugą przyczyną są oczywiście słodycze.
Dziecko nie zna smaku cukru i dopóki troskliwa mama nie ukoi płaczu
za pomocą słodkiej wody, tak długo go nie pozna (chyba, że
sięgnie samo do cukiernicy). Uzależnienie od cukru ciągnie się
potem przez lata, szczególnie wtedy, gdy słodycze są traktowane
jako nagroda. Już wiesz, komu podziękować za dziury w trójkach?
Na szczęście uzależnienie od cukru można przezwyciężyć, o czym
napiszę w niedalekiej przyszłości.
Znałem jedną kobietę, która wybieliła sobie
zęby pastą SAM. Ona chyba też bała się fluoru. Nie rób tego w
domu.
W tym poście będzie o jeszcze większym
ekstremum niż unikanie pasty z fluorem– myciu zębów bez pasty, a czasem nawet bez
szczoteczki.
Pierwszą metodą, którą znalazłem na WikiHow,
jest stworzenie mikstury z wody i soli, która ma wykazywać
działanie odkażające i oczyszczać zęby. Roztwór ma być
nienasycony.
Drugą metodą mycia zębów bez pasty, połączoną
z wybielaniem, jest użycie do tego celu sody oczyszczonej (nie mylić
z kaustyczną, czyli kretem, który także wybiela zęby, ale razem z
tkankami miękkimi). Soda ma drobne kryształki, które mogą ranić
dziąsła, dlatego wrażliwe osoby powinny ją rozpuścić w wodzie.
Przepis na domową pastę – wymieszaj pół
łyżeczki sody oczyszczonej, łyżeczkę soli morskiej (nie mylić z
soją) i dodaj do tego mieszaninę z wody utlenionej i zwykłej wody
(50 na 50). Już słysze te pytania – „A woda to ma być
przegotowana?”. Z góry odpowiadam – obojętne. Do tej pasty
dodajemy olejek eteryczny, jaki nam się podoba.
Inny przepis mówi tak:
  • dwie części wapnia w proszku lub węglanu
    magnezu
  • dwie części oleju kokosowego
  • jedna część sody oczyszczonej
  • jedna część ksylitolu
Misce fiat pastae
Kolejnym sposobem, polecanym przez niejaką dr.
Bronners, mydło jest jednym z najlepszych zamienników pasty. Nie
wpieniajcie się, tylko wybierzcie mydło o zapachu mięty.
Na wikihow znajdziemy także informacje o tym, że
można myć zęby olejem kokosowym. Ma on działanie antybakteryjne,
antygrzybicze i świetnie smakuje. By zmienić smak na bardziej
odświeżający, dodaj do niego olejku.
Użyj samej szczoteczki – namocz szczoteczkę i
używaj jej bez pasty. Według specjalistów, sama szczoteczka
oczyszcza niemal tak samo dobrze, co szczoteczka z pastą. Minusem
jest to, że nie czujemy po tym odświeżenia.
Spotkałem się też z opinią, że sama woda
także pozwala na oczyszczenie ust z większości bakterii.
Kilka postów temu pisałem o Neem. Ma ono
jeszcze jedno zastosowanie, gdyż patyczek z tej rośliny pozwala na
oczyszczenie zębów. Należy go rozgryźć w zębach, dzięki czemu
powstanie rodzaj szczoteczki. Gryzienie neem to także metoda
polecana przy rzucaniu palenia. Moim zdaniem, nie trzeba sprowadzać patyczków z Indii – wystarczy ułamać coś z wierzby. Przecież zawiera salicylany.
Płukanie jamy ustnej olejem na pewno jej nie
odświeży, ale na pewno pozwoli usunąć zanieczyszczenia. Można do
tego celu użyć oleju kokosowego, oleju z winogron, oliwę lub olej
słonecznikowy. Płukanie trwa długo, bo od 15 do 20 minut. Olej
należy potem wypluć. Ta metoda według Tombaka pozwala także
oczyścić zatoki.
Na koniec chcę wspomnieć o czymś bardzo
ciekawym – w sprzedaży pojawił się proszek babci Agafii „na
zęby”. Wbrew pozorom, to nie pyralgina ani gargarin – proszek na
zęby służy do mycia. Według bloga
http://cudownediety.blogspot.com/2014/07/zioowy-proszek-do-zebow-babuszki-agafii.html
ten proszek ma nawet certyfikat EOCERT (jakaś nowość, ja tam się
nie znam). Autorka pisze też dużo o wodzie, którą zastosowano do
stworzenia … proszku? Coś mi się nie zgadza, bo jest on suchy jak
pieprz. 
Babuszka mówi – paroszok ocień haroszyj!
W żołnierskich słowach – proszek składa się z samych
ziół, a ludzie nie wiedzą, jak go używać (jeden z klientów
używał go na sucho i skarżył się, że coś jest z proszkiem nie
tak. Nie dziwię się, skoro szorował na sucho. Dobrze, że w pastach producent dodaje nawilżaczy). Świetnie pachnie, ale może być problem z usuwaniem
zanieczyszczeń – zioła nie mają ostrych krawędzi, w
przeciwieństwie do minerałów, stosowanych w pastach. Gdy tylko go
wypróbuję, dam wam znać, czy to coś warte.
Na koniec chciałbym na coś zwrócić uwagę
  • Przed wynalezieniem pasty z fluorem myliśmy zęby pastą bez fluoru
  • Wcześniej myliśmy zęby samymi szczoteczkami, bez pasty, albo proszkami
  • Przed wynalezieniem szczoteczek myliśmy zęby patyczkami, korzonkami i piórami

Czy teraz ten proces uległ odwróceniu?

Pozdrawiam i zapraszam do subskrybowania bloga i
komentowania. To zachęca mnie do dalszego pisania.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...